Yankee Candle - Warm Cashmere

    Dzisiejszy chłodny wieczór postanowiłam umilić sobie zapachem z najnowszej, jesiennej kolekcji Yankee Candle. Zarówno na Facebooku jak i Instagramie najwięcej osób poleciło mi Warm Cashmere. Wrzuciłam pół tarty do kominka i czekałam na piękny zapach. 

Czy przypadł mi do gustu?

Zapach Warm Cashmere ma piękną naklejkę. Od razu skojarzył mi się z ciepłymi, grubymi swetrami, które uwielbiam nosić jesienią. Producent zalicza ten zapach do tych z linii rześkiej. I chyba coś im się pomieszało. :D Bo rześki to on na pewno nie jest. ;) 

Dla mnie ten zapach to taki typowy otulacz. Kremowy, lekki, nienachalny. Na pierwszy plan wybijają się nuty waniliowe, dzięki nim zapach nabiera subtelnej słodyczy. Wyczuwam w nim również drzewo sandałowe i piżmo. Całość sprawia, że zapach ten jest bardzo przyjemny i wcale się nie dziwię, że tyle osób mi go poleciło. 

Moc zapachu jest średnia, jest dobrze wyczuwalny w pomieszczeniu, jednak do killera jeszcze mu daleko. Idealnie nada się do palenia w sypialni. 

Zaczęłam teraz bardzo poważnie rozważać kupno dużej świecy tego zapachu. Jednak obawiam się, że w świecy jego moc będzie dużo słabsza. Teraz właśnie różnie to bywa z zapachem w tych świecach. Może ktoś z was ma dużą świecę i podpowie mi czy warto ją kupić? 

Jeśli nie kupię świecy, to zrobię zapas wosków na jesień i zimę. Będzie często gościł w moim domu.

Wosk waży 22 g i można go palić około 8 godzin. 

Kosztuje 9 zł i można go kupić np TUTAJ.

Znacie już najnowszą kolekcję Q3 na jesień od Yankee Candle? Macie swojego faworyta? :)