Sroga tego roku zima, oj sroga. Podkarpacie zasypało i zawiało :D Mrozy nadal dają we znaki. A co za tym idzie, potrzebna jest dobra ochrona dla ust i nie tylko. Dzisiaj pokażę wam wybawcę moich popękanych ust, które załatwiłam sobie na łyżwach przy -13 stopniowym mrozie.
W czeluściach mojej toaletki dokopałam się do balsamu w słoiczku marki Carmex. Jest on bardzo popularny, jednak ja mam go w swoim posiadaniu pierwszy raz.
Balsam dostępny jest w trzech wariantach: sztyft, tubka i w słoiczku. Z wielu opinii wnioskuję, że właśnie ten w słoiczku spisuje się najlepiej. Carmex to amerykańska marka, która funkcjonuje na rynku prawie 80 lat.
Słoiczek o pojemności 7,5 ml jest bardzo poręczny i wygodny. Po otwarciu musiałam, jak to ja, powąchać oczywiście czym owy kosmetyk pachnie. Wyczułam mentol, wanilię i jeszcze jakąś dziwną nutę, ale nie potrafię określić jaki to zapach.
Konsystencja dość twarda, wazelinowa. Pod wpływem ciepła delikatnie się rozpuszcza, dzięki czemu nie mamy problemu z nałożeniem na usta.
Po nałożeniu poczułam delikatne mrowienie i chłód, bardzo to lubię w kosmetykach do ust.
Samo działanie jest bardzo zadowalające, uczucie nawilżenia ust jest prawie natychmiast wyczuwalne, spierzchnięte i popękane wargi robią się gładkie już po kilku użyciach. Suche skórki przestają być widoczne, sprawdzi się idealnie pod wszystkie matowe pomadki, przy których stan naszych ust musi być nienaganny.
Przy regularnym stosowaniu nasze usta są pięknie nawilżone i odżywione, dzięki czemu ich kondycja ulega znacznej poprawie.
Moim zdaniem będzie on idealnie pielęgnował nasze usta w każdą porę roku, nie tylko zimą. Dziwię się, że nie zaczęłam go używać od razu jak go dostałam.
Cena za 7,5 ml słoiczek wynosi około 10-12 zł i dostaniemy go w większości drogerii.
Warto go kupić i mieć przy sobie cały czas ;) Ja na pewno się z nim nie rozstanę ;)
Używam Carmexu w sztyfcie i bardzo sobie chwale :)
OdpowiedzUsuńW sztyfcie na pewno też wypróbuję :)
UsuńAkurat dziś o niego rozpytywałam ;D
OdpowiedzUsuńMam wersję w słoiczku i w sztyfcie. Rzeczywiście ta w słoiczku sprawdza się dużo lepiej ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam.
OdpowiedzUsuńJustynaPolskaFashion&MakeupArtist
Używam go od kilku miesięcy i jestem zachwycona. Zapach na początku trochę mnie drażnił, ale teraz nie mam z tym najmniejszego problemu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam. U mnie w ogóle nie ma śniegu tylko mróz
OdpowiedzUsuńFajnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńMiałam raz tubkę truskawkową Carmex i była okropna:(
OdpowiedzUsuńMiałam Carmex wiśniowy, mój pierwszy. Pamiętam, ze od początku go nienawidziłam - potem jednak pokochałam miłością dozgonną. Przeszłam kilka opakowań i chyba musze do niego wrócić o do EOSa nikt mnie nie przekona :)
OdpowiedzUsuńLubię Carmex, choć bardziej przypadło mi do gustu Tisane czy Nuxe Reve de Miele. Za to uwielbiam ich balsamy w tubce, zwłaszcza wersję z zieloną herbatą. A zapach, który wyczuwasz, a któego nie potrafisz zidentyfikować, to kamfora :)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuń