Witajcie :)
Dzisiaj opowiem wam o moim małym odkryciu ostatnich dni. Co lepsze kredkę kupiłam już bardzo dawno, ale z racji że jakoś nie mam motywacji do malowania leżała w szufladzie. Jest to perełka kosmetyków tej marki, krążą w sieci już legendy na jej temat :D A ja dopiero teraz ją odkryłam, no cóż, jeszcze wiele kosmetyków przede mną ;)
Jako że mało maluję się cieniami, a posiadam ich multum, nie czułam potrzeby aby ją otwierać i testować.
Zmotywowało mnie do tego wyzwanie makijażowe, stwierdziłam że może w końcu ogarnę lenia i zacznę machać pędzlami, żeby się w końcu nauczyć malować. W poprzednim poście możecie zobaczyć zielony makijaż na pierwszy tydzień projektu. Użyłam w nim właśnie tej kredki jako bazy, aby podbić kolory.
Kredka jest gruba i ma plastikowe opakowanie, martwiłam się bo nie jest wysuwane i co ja zrobię jak się zetrze, wyczytałam jednak że bez problemu można ją temperować. Uf.
Szata graficzna opakowania bardzo minimalistyczna, ot biała kredka z czarnymi napisami. Kredki Jumbo Pencil występują w wielu kolorach, stanowią świetną bazę pod smoky w danym kolorze. Niestety ciężko je kupić, sama obecnie szukam innych wersji kolorystycznych.
Najlepsze co jest w tym kosmetyku to konsystencja i pigmentacja. Po prostu rewelka! Sunie po oku niczym masełko i kryje świetnie. Nadaje się idealnie pod neonowe cienie, podbija bardzo mocno ich kolory na oku. W moim zielonym makijażu sprawił, że cienie wyglądały na oku tak samo jak w paletce. Nigdy wcześniej nie udało mi się takiego efektu otrzymać.
Kredka o nazwie Milk to czysta, klasyczna biel. Można ją użyć na linię wodną, ja jednak wolę cieliste kolory. Teraz z jej pomocą będę tworzyć żółty makijaż, już nawet mam na niego pomysł ale jakoś czasu brak. Może popołudniu się za to zabiorę ;)
Poniżej możecie zobaczyć jak kredka wygląda po nałożeniu na skórę i zaraz po roztarciu. W moim przypadku makijaż utrzymywał się cały dzień i nic nie zebrało się w załamaniu powieki, bo i takie opinie czytałam.
Jednak ma ona także minusy, cena około 20 zł oraz dostępność u nas.
Warto ją mieć w swojej kosmetyczce. Mam nadzieję że uda mi się upolować inne kolory i próbować coraz to inne makijaże.
Znacie może jakiś dostępny u nas zamiennik tej kredki? Byłabym bardzo wdzięczna za podpowiedź :)
wygląda porządnie :) przydałaby się w mojej kosmetyczce
OdpowiedzUsuńmam znam i lubię :)! w Rzeszowie te kredeczki można dostać (oprócz Douglasa) w Respanie kilka zł taniej ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna się nad nią zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy bym się na nią skusiła, dla mnie idealną bielą jest kredka z Avonu :).
OdpowiedzUsuńMam ją i też bardzo lubię!:)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja! :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę ją wypróbować, ale obawiam się, że na moich problematycznych powiekach będzie się słabo trzymać.
OdpowiedzUsuńFajna, ale ja nie używam ;)
OdpowiedzUsuńBiała kredka by mi się bardzo przydała. Cena tragiczna nie jest, ale z dostępnością faktycznie problem.
OdpowiedzUsuńzamiennika nie znam, ale znam sposób na jej oszczędność - widziałam film na yt, gdzie dziewczyna przetopiła kredkę do słoiczka (w mikrofali) - przez to nie marnowała kredki przy temperowaniu:)
OdpowiedzUsuńchyba jej nie potrzebuję.
OdpowiedzUsuńciekawa, ale również jak w przypadku poprzedniczki, dla mnie zbędny gadżet :P
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam na temat tej kredki i wiele osób bardzo sobie ją chwali. Słyszałam, że bardzo dobrze spisuje się jako baza pod cienie zarówno te jasne, jak i ciemne. Sama nie miałam więc trudno mi powiedzieć. :)
OdpowiedzUsuńświetny post, bardzo ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
No dobra i teraz muszę mieć tą kredkę, bardzo kusisz tym, że tak świetnie podbija cienie no i że w sumie sunie po powiece jak masełko bo to też jest ważne. :) A powiem Ci, że może i jest popularna w blogosferze, ale ja wcale o niej chyba nie czytałam więc warto czasem coś takiego opisać, bo nie każdy trafia na te same wpisy :D także dobrze wiedzieć, że jest taka fajna :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o niej słyszałam :)
OdpowiedzUsuń