Nowy Rok - Stara Ja... Miałam więcej czasu poświęcać na pisanie, wychodzi jak zwykle... Mam nadzieję, ze jednak te 150 postów w 2018 roku napiszę. :D A mam ogrom zaległości, jeszcze więcej zdjęć na komputerze. Tylko jakoś zabrać się za to wszystko nie potrafię.
Dzisiaj przychodzę do was z postem maseczkowym, kto obserwuje mnie na Instagramie, ten widzi, że robię je prawie każdego dnia. Seria SkinActive marki Garnier ciekawiła mnie od kiedy tylko ją zobaczyłam w Rossmannie. Początkowo kupiłam 4 sztuki, później dokupiłam jeszcze jedną. Jeśli jesteście ciekawi jak się spisały, to zapraszam was do dalszej części wpisu. <3
Maseczki mają bardzo podobne do siebie opakowania, każda saszetka zawiera 8 ml maseczki, taka ilość spokojnie wystarczy na pokrycie całej twarzy dość grubą warstwą kosmetyku. Dwie mają bardziej żelową formułę, pozostałe są kremowe. Trzy maseczki pokażę wam na twarzy, pozostałe dwie niestety nie, zimowe światło potrafi dobić.
Nawilżająca maseczka do skóry odwodnionej - Maseczka ta zawiera wyciąg z owocu grantu oraz glicerynę w żelowej formule. Ma lekką, kremowo-żelową konsystencję o niebieskim zabarwieniu. Pachnie przyjemnie i świeżo. Nałożyłam grubą warstwę maseczki, która bardzo szybko zaczęła się wchłaniać. Producent zaleca, aby po 10 minutach zetrzeć resztki maseczki wacikiem lub po prostu wmasować w skórę. Ja jednak zmyłam letnią wodą, obawiałam się wysypu nieprzyjacieli za kilka dni. Po zmyciu moja twarz była przyjemnie odświeżona i czuć było, że jest lepiej nawilżona. Skóra na twarzy była gładka i przyjemna w dotyku. Jest dość przyjemna, jednak do niej nie wrócę. znam lepsze maseczki nawilżające.
Zmniejszająca pory maseczka ze skałą wulkaniczną - Samorozgrzewająca formuła maseczki łączy w sobie minerały wulkaniczne i glinkę. Rewelacyjnie rozprowadza się na twarzy, pierwszy raz spotkałam się z tak przyjemną konsystencją. <3 Maseczka ma bardzo ładny, świeży zapach. Podczas aplikacji czułam świetne uczucie ciepła, jednak nie było ono nachalne i za mocne, efekt ten utrzymywał się cały czas, gdy miałam maseczkę na twarzy. Ma ceglasty kolor, na szczęście domywa się z twarzy całkowicie. Maseczka nie zastyga jak inne glinki, dlatego zmywanie jej jest bardzo szybkie i przyjemne. Producent zaleca aby trzymać ją na twarzy tylko 3 minuty, byłam w szoku, że tak krótko i przytrzymałam ją 10 minut. Po zmyciu moja cera była rewelacyjnie odświeżona i oczyszczona, pory na policzkach były delikatnie zwężone a buźka pięknie zmatowiona. Bardzo spodobała mi się ta wersja i na pewno kupię jej więcej, jak tylko pojawi się promocja na te maseczki.
Dodająca blasku maseczka z ekstraktem z cytryny do skóry matowej z nieregularnościami - Maseczka zawiera w sobie ekstrakt z cytryny oraz wygładzającą formułę, która dodaje skórze blasku. Maseczka jest żelowej konsystencji o lekko żółtym zabarwieniu. Nakładałam ją plastikową szpatułką i tam gdzie nałożyłam jej grubiej zaczęła spływać. Ma piękny świeży, cytrusowy zapach, który umila nam cały zabieg. Producent zaleca aby zmyć ją po 5 minutach, ja trzymałam ją około 10. Podczas zmywania robi się bardzo śliska i dość długo nie mogłam jej spłukać z twarzy. Po zmyciu moja cera była bardziej promienna i nawilżona. Była bardzo gładka i przyjemna w dotyku przez cały dzień. Czy do niej wrócę? Nie wiem.
Odżywcza maseczka z miodem do skóry suchej i bardzo suchej - Zdarzyło wam się przeżyć mini zawał podczas zmywania maseczki? Ja taki przeżyłam podczas zmywania tej miodowej maseczki. Skóra była żółta, miodowa w miejscu w którym nałożyłam maseczkę. Na szczęście po porządnym umyciu twarzy chwilowa żółtaczka mi przeszła. :D Co do działania byłam później pozytywnie zaskoczona. Twarz była przyjemnie nawilżona i jedwabista w dotyku. Koloryt skóry również poprawiła, nie ma co narzkać. ;) Maseczka oprócz zabarwienia skóry ma same zalety, pięknie pachnie, genialnie rozprowadza na twarzy, szybko i bezproblemowo zmywa. Mimo wszystko chętnie do niej wrócę, tylko tym razem będę robić ją wieczorem.
Oczyszczająca maseczka z glinką do skóry tłustej i mieszanej - Zawiera w sobie białą glinkę i ekstrakt z herbaty matcha. Ma za zadanie oczyścić naszą buźkę z zanieczyszczeń i delikatnie ją zmatowić. Ma kremową konsystencję, zielony kolor i przepięknie pachnie. Świetnie rozprowadza się na skórze. Nie zastyga na skorupę i można ją bez problemu zmyć. Podczas zmywania wytworzyła się piana. Producent zaleca, aby zmyć ją po upływie 10 minut, ja przytrzymałam ją 15. Po zmyciu moja twarz była widocznie oczyszczona i lekko napięta. Jest idealnie matowa i gładka. Na pewno wrócę do tej maseczki.
Do trzech maseczek wrócę, dwie wypadły średnio. Żadna z masek mnie nie uczuliła ani nie podrażniła, jedynie jedna chwilowo zabarwiła skórę na niepożądany kolor. :D
Każda maseczka kosztuje 5,99 zł w Rossmannie, ja mam nadzieję, że pojawi się jeszcze promocja na maseczki typu -49%. ;)
A wy jak często się maseczkujecie? Ja uwielbiam to robić, kocham poznawać nowe maski i je testować. Tego nie da się ukryć nigdzie. :D
Miłego wieczoru kochani wam życzę :*
Z tym zabarwieniem najlepsze haha
OdpowiedzUsuńBył szok i panika :D
UsuńJeszcze tych maseczek nie miałam :) zainteresowała mnie ta oczyszczająca do skóry tłustej, bo taką właśnie skórę mam.
OdpowiedzUsuńOsobiście te maseczki mnie nie przekonują ;/
OdpowiedzUsuńBez bicia przyznaje jestem zbyt leniwa na maseczki.... chyba jednak czas na zmiany. Muszę wziąć się w garść i do roboty :) Garnier to jedna z nielicznych firm którym jeszcze ufam. Chyba skuszę się na zakup jednej z nich.
OdpowiedzUsuńFajna różnorodność. Można znaleźć coś do swoich potrzeb :)
OdpowiedzUsuńnie wpadły jeszcze w moje łapki, ale widzę, że muszę nadrobić ten brak, bo ta z zieloną glinką wydaje się być idealną dla mnie. :) ja się maseczkuję trochę rzadziej od Ciebie, ale staram się co najmniej dwa razy w tygodniu, co też jednak nie zawsze mi wychodzi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Muszę spróbować Volcano Mask, będzie idealna dla mojej cery :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie po tej miodowej maseczce miałam zawał. ledwo nałożyłam ją na twarz, a rękę miałam całą żółtą. tak ekspresowa nigdy nie zmywałam maseczki z twarzy.
OdpowiedzUsuńha ha :D Ja nakładam maseczki szpatułką zawsze, dlatego trzymałam ją długo na twarzy i to był dopiero szok :D
UsuńJa także jak narazie nie mogę zmobilizować się do częstszych wpisów... Ale trzymajmy sie tego co jest! ;-)
OdpowiedzUsuńSuper, że znów post z maseczkami których nie znam - będę mogła zasugerować się co kupić, dziękuję! ;-)) Zainteresowała mnie ta niebieska oraz cytrynowa, bo bardzo lubię takie żelowe konsystencje. Wulkanicznej bym się trochę obawiała, moje naczynka mają czasami tendencje do pękania. Za to bardzo spodobała mi się maseczka z herbatą matcha! Chyba pora uzupełnić listę życzeń ;-)
Lubie maseczki ale preferuje takie w tubkach albo na tkaninie. A w tych saszetkach to mnie denerwują :p
OdpowiedzUsuńJakiś wariat z tych maseczek mam w swoich zapasach, ale nie pamiętam który. Może w końcu i przyjdzie czas, by ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńchętnie je ptzetestuję, choć wolę maseczki w płachcie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy żadnej maseczki od Garniera
OdpowiedzUsuńNie znam tych masek i raczej nie kupię. Niestety nie przepadam za produktami do pielęgnacji skóry od Garniera, więc raczej nie zaufałabym tym maskom. Fajnie, że u Ciebie się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńNa te trzy na pewno się skuszę:)! staram się raz w tygodniu nakładać błotko na twarz żeby skóra była lepiej oczyszczona, bo jednak pory lubią mi się zapchać, a ja zaraz z łapami do skubania się rzucam;) i później no wygląda to źle;)
OdpowiedzUsuń