Przez ostatnie zawirowania w życiu prywatnym nie miałam nawet weny do pisania tutaj. Kilka razy włączałam blog, zaczynałam coś pisać, po czym usuwałam. Nie mogłam się skupić na niczym.
Dzisiaj jednak postanowiłam w końcu się przełamać i dokończyć ten post. Mam nadzieję, że napiszę go w miarę czytelnie dla was. :D
Marka Lirene wypuściła w tym miesiącu bardzo innowacyjne maseczki, które zastygają na twarzy jako plastyczna maska. Co ciekawe, sami musimy je sobie rozrobić z wodą, są sproszkowane. Ja uwielbiam, gdy coś wymaga od nas większego zaangażowania, niż tylko wyjąć i nałożyć.
Przez pięć dni codziennie bawiłam się i je rozrabiałam, jeśli jesteście ciekawi, co sprawiło mi największą trudność, lub która maseczka została moim ulubieńcem, to zapraszam na moje dalsze wypociny. :D
Maseczki mają bardzo ładne opakowania, które przyciągają wzrok w drogerii. Na początku byłam zaskoczona, że one są w proszku. Każde opakowanie ma miarkę na wodę, wystarczy rozciąć opakowanie w zaznaczonym miejscu. Ja jednak nie rozcinałam opakowań, mam miarki do maseczek i nimi odmierzałam odpowiednią ilość płynu, tutaj do każdej maski należy dodać około 30 ml wody.
I uwaga... Maseczki należy bardzo energicznie wymieszać i od razu nakładać na twarz. Zastygają w ekspresowym tempie. Dobrze jest to wiedzieć, po kilku minutach maseczka nie nadawałaby się do użycia. Ostatnio maseczki robię w godzinach przedpołudniowych i efekt mogę podziwiać cały dzień.
Witaminowy koktajl dla skóry, czyli rewitalizująca maska z witaminą C. Zawiera w sobie ekstrakt z owocu aceroli, który ma silne działanie antyoksydacyjne , bogaty jest w naturalną witaminę C.
Maseczka ma piękny, różowy kolor i przyjemny owocowy zapach. Dodałam chyba za mało wody tym razem, bo maseczka zastygała w szybszym tempie niż pozostałe. Jednak coś tam posklejałam na twarzy. Po upływie 15 minut zdjęłam maskę z twarzy, udało się w jednym płacie pomimo tej sklejanki na buzi. Maseczka się nie kruszy i jest bardzo plastyczna. Jedynie tam, gdzie nałożyłam cienkie warstwy, wyschła całkowicie i musiałam pozostałości zmyć ciepłą wodą. Cera po jej użyciu wyglądała bardzo promiennie i miała poprawiony koloryt. Była bardzo przyjemna w dotyku oraz widać było lepsze nawilżenie.
Cena: 11,99 zł
Ekspresowy lifting, czyli napinająca maska z 24k złotem i perłą. Ta maska kojarzy mi się z luksusowymi zabiegami w salonach piękności. Ma w składzie proszek perłowy oraz dodatek czystego 24k złota. Spodobał mi się jej kolor, złoty z widocznymi błyszczącymi drobinkami. Całe szczęście nie zostają one na twarzy po zdjęciu maski. Przyjemny, delikatny zapach umila nam cały zabieg. Maska zastyga i można ją zdjąć w całości z twarzy zaczynając od dołu. Nie kruszy się i jest bardzo plastyczna. Jedynie przy brzegach, gdzie maseczki jest nałożone cieniej, wysycha całkowicie i trzeba pozostałości zmyć letnią wodą. Po zdjęciu moja twarz była przyjemnie nawilżona i odświeżona. Zauważyłam delikatną poprawę napięcia skóry, ale myślałam, że będzie ono bardziej widoczne. Twarz wyglądała na wypoczętą i świeżą.
Cena: 12,99 zł
Spirulinowe Nawilżenie, czyli algowa maska głęboko nawilżająca. Algowa maseczka zawiera w sobie spirulinę oraz ekstrakt z mięty. Spirulina wygładza, regeneruje oraz mocno nawilża skórę. Ekstrakt z mięty ma za zadanie tonizować i ją odświeżyć. Maseczka pachnie dość specyficznie, kto miał kontakt ze spiruliną w proszku, ten wie o czym piszę. Jednak zapach mięty łagodzi ten smrodek i da się wytrzymać z nią na twarzy. Ma zielony kolor i bardzo śmiesznie wygląda na twarzy. Po nałożeniu a twarz poczułam zimno, okropne uczucie chłodzenia, jestem pewna, że to zasługa zawartości mięty w tej maseczce. Na moje nieszczęście ten efekt zimna utrzymywał się dość długo po zdjęciu maski z twarzy. W lecie byłaby idealna, ale teraz jesienią nie bardzo mi to odpowiada. Efekt mnie bardzo zadowolił, skóra na twarzy była pięknie rozjaśniona i odświeżona. Cały dzień skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. Czuć, że została świetnie nawilżona. Wrócę do niej na pewno w lecie.
Cena: 11,99 zł
Detoks i Rozświetlenie, czyli glinkowa maska głęboko oczyszczająca. Zawarta w maseczce glinka ghassoul bogata jest w krzem, magnez, potas, wapń, miedź, żelazo, glin, lit i cynk. Posiada ona właściwości głęboko oczyszczające, detoksykujące i matujące. W swoim składzie ten kosmetyk ma również ekstrakt z cytryny i grapefruitów, które rozświetlają cerę i zapewniają uczucie świeżości i gładkości skóry. Maseczka ma przyjemny, glinkowy zapach. Ja osobiście bardzo lubię takie aromaty. Zdejmowałam ją po około 15 minutach, zaczynając delikatnie od szyi w górę. Tam gdzie maseczki była cienka warstwa nie mogłam zdjąć, ponieważ bardzo mocno zaschło. Pozostałości zmyłam letnią wodą.
Po zdjęciu maski moim oczom ukazała się pięknie odświeżona, matowa skóra. Pory były delikatnie zwężone, za co wielki plus dla tej maski. Twarzy wygląda na wypoczętą, żałuję, że nie zrobiłam jej wtedy rano.
Cena: 11,99 zł
Olejkowe super odżywienie, czyli regenerująca maska z olejkiem rozmarynowym. Zawiera w sobie olej rozmarynowy oraz ekstrakt z liści oliwnych, które zawierają w sobie oleuropeiny, będące tajemnicą długowieczności oliwki europejskiej. Zawarte w maseczce algi są bogate w witaminy, mikroelementy i aminokwasy, które intensywnie nawilżają, ujędrniają i wygładzają skórę. Ma zielony kolor i pachnie przyjemnie, wyczuwam w niej głównie rozmaryn. Tutaj dałam za dużo wody. Troszkę zaczęła spływać, co widać na zdjęciu. Ale mogłam ją przynajmniej dokładnie nałożyć, ponieważ nie zastygała tak szybko. Po upływie 20 minut zdjęłam ją i moim oczom ukazała się pięknie odżywiona i wyraźnie wygładzona skóra twarzy. Była bardziej elastyczna i jędrna. Widoczna była także poprawa kolorytu skóry.
Cena: 11,99 zł
Jedno jest pewne, nie są to maseczki dla leniwych osób, dla niektórych uciążliwe może być ich rozrabianie i nakładanie. Co dla innych będzie minusem, dla mnie jest plusem. Jeśli miałabym wybrać najlepszą maseczkę, to wybrałabym dwie:
- Olejkowe super odżywienie
- Detoks i Rozświetlenie
Mogę je z czystym sumieniem polecić. Warto zafundować sobie takie SPA w domowym zaciszu.
Dziękuję każdemu, kto dotrwał do końca tego wpisu i znosił moją twarz w maseczkach. :D
Znacie już może te maseczki? :)
O, szybko wypróbowałaś:) ja też je mam, ale test jeszcze przede mną:)
OdpowiedzUsuńJa miałam je już we wrześniu :)
UsuńUwielbiam maseczki i z ogromną przyjemnością bym je sama rozrabiała :D Tylko cena troszkę wysoka, jak na maseczki na raz.
OdpowiedzUsuńU mnie dawno już nie były w użyciu maseczki w formie saszetek.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maseczki typu peel-off :)
OdpowiedzUsuńSuper wyglądają, są takie kolorowe :D Szkoda, że cena dość wygórowana :(
OdpowiedzUsuńekstra, ja na razie zaczęłam od peelingu w saszetce Lirene
OdpowiedzUsuńnie używałam, ale są bardzo ciekawe i po Twojej recenzji na pewno po nie sięgnę! (najpierw jednak muszę wydobyć się ze swoich zapasów:))
OdpowiedzUsuńOooo to jakaś nowość. Nie znam tych maseczek :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki. Tych jeszcze nie próbowałam, ale ciekawi mnie Witaminowy koktajl dla skóry :)
OdpowiedzUsuńmam witaminowy koktajl :) ciekawe jak sie u mnie sprawdzi
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia - pełny entuzjazm i chęć wypróbowania, ale cena rzeczywiście trochę wysoka. Może uda się je spotkać w jakiejś promocji ;-) Maski wyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńwłaśnie jestem w trakcie testowania ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam je dzisiaj w rossmanie, wyglądają bardzo ciekawie i chętnie bym je przetestowała :) ale niestety ta cena odstrasza, liczę na to że niedługo zrobią jakąś przecenę
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych maseczek! :) Widziałam na ista, że wiele z Was je dostało, super :)
OdpowiedzUsuń