Ponad miesiąc temu przeglądałam koreańskie kosmetyki i znalazłam dwa, pięknie wyglądające żele do ciała. Ich opakowania od razu mnie zachwyciły i postanowiłam je zamówić. Szukałam o nich opinii, jednak mało o nich jeszcze w internetach :D Wszyscy zachwycają się żelem aloesowym marki Holika Holika, ja jednak postanowiłam spróbować czegoś innego.
Żel z wyciągiem z ptasich gniazd był dla mnie nie lada zagadką. Nie wiedziałam czego się mogę po nim spodziewać. Na odwrocie opakowania nie ma ani słowa po polsku :D Mama stwierdziła, że jak z ptasich gniazd to będę się ptasimi gównami smarować i wąchała jak on pachnie :D Do żelu z kaktusa podchodziłam już nieco pewniej.
Oba mają piękne opakowania, kształtem przypominają kryształ i pięknie wyglądają na toaletce. Wykonane są z mocnego plastiku w kolorach niebieskim i zielonym, lekko je naciskam, aby nabrać żel. Solidne zamknięcia na klik pomagają w wydobyciu kosmetyku. W środku, na etykiecie są obrazki, niebieski ma obrazek z ptaszkiem, w zielonym widać kaktusa z kwiatami.
Konsystencja jest wodnista, żelowa, która zmienia się w płyn na ciepłej dłoni. Bardzo lekka i przyjemna w rozprowadzaniu na skórze. Bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając na skórze lepkiej warstwy.
Zapach:
- Żel z ptasich gniazd musi być perfumowany :D Nie wierzę, że ptasie gniazdka tak ładnie i przyjemnie pachną kwiatkami :D
- Żel z kaktusa pachnie świeżo, czuć w nim zielone trawiaste nuty.
Zapach w obu przypadkach dość długo się utrzymuje na skórze.
Co różni te dwa kosmetyki? Kolor opakowania i zapach. W działaniu oba sprawdzają się tak samo dobrze. Świetnie nawilżają skórę, która po użyciu jest bardzo gładka i przyjemna w dotyku. Bardzo dobrze sprawdzają się po opalaniu, aby ukoić spieczoną słońcem skórę. Idealnie działają na pogryzienia po komarach i meszkach hamują swędzenie i zmniejszają bąble po pogryzieniach. Sprawdziłam również je na twarzy, są idealne pod makijaż zamiast kremu nawilżającego. Szybciutko się wchłaniają i nawilżają buźkę.
Używałam je również na włosy po całym dniu spędzonym nad wodą, wydaje mi się że je trochę nawilżyły.
Jestem nimi zachwycona. Jest to taki uniwersalny kosmetyk do wszystkiego. Smaruję nimi także moje dziewczynki. Codziennie rano młodsza córa biegnie do toaletki i mówi że ją komar ugryzł, żeby tylko nogi posmarować :D
Nie uczuliły mnie ani dzieci. Nie zapchały cery.
Ceny przy sprowadzaniu z Korei wahają się od 40 do 50 zł. Myślę że warto, ponieważ są mega wydajne i spisują się lepiej niż nawilżające balsamy do ciała. Opakowanie zawiera 265 g żelu. Niestety nie mam porównania do żelu aloesowego, o którym wspominałam na początku postu.
Widziałyście już te cuda? Ja szukam ciągle czegoś w Korei, czego jeszcze nie widziałam na blogach :)
Widziałam jak pisałaś o nie na Dresscloud :D
OdpowiedzUsuńKusisz mnie bardzo :D Opakowania takie piękne :)
Bardzo ciekawe, nie słyszałam o nich wcześniej.
OdpowiedzUsuńPtasie gniazda hmmm haha :D. Zapach kaktusa lubię :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tymi produktami i będę musiała się bardzo powstrzymywać, żeby ich nie kupić. A to tylko dlatego, że moja łazienka jest tak zawalona kosmetykami, że najpierw muszę nieco z nich zejść, żeby móc kupić coś nowego.
OdpowiedzUsuńczad, chcę je wypróbować, koniecznie
OdpowiedzUsuńWidziałam je już u innych dziewczyn opakowania mają cudowne :)
OdpowiedzUsuńInteresujące warianty. Pierwszy raz spotykam się z tymi produktami.
OdpowiedzUsuńciekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńCzyżby alternatywa dla wszechobecnego aloesu? :D
OdpowiedzUsuńwow wyglądają ekstra! :)
OdpowiedzUsuńżel z kaktusa ? chcę się z nim poznać ;)
OdpowiedzUsuń